Dyrektor Teatru Wybrzeże o teatralnym offie: ważny głos w ważnej sprawie.
List Adama Orzechowskiego do Pomorskiej Rady Kultury*
Pamiętam – przed laty nurt teatralnego offu, wywodzący się głównie z kręgów studenckich, był niezwykle silnym i znaczącym elementem naszej teatralnej rzeczywistości. Bywał bardziej odważny i radykalny politycznie. Szorstki, ale bezkompromisowy artystycznie, nienachalnie, ale istotnie wpływał na zmiany teatralnego języka głównego nurtu. To oczywiście zamierzchłe czasy, lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte, nawet osiemdziesiąte minionego wieku. Po 1989 teatralny off stracił na znaczeniu, z czasem profesjonalne teatry coraz obficiej czerpały z form wypracowywanych w offie, dodając do tego swoje profesjonalne umiejętności warsztatowe, offowa specyfika przestała być jego elementem rozpoznawczym, sam off też coraz częściej starał się naśladować – w wyborach repertuarowych, w technikach aktorskich czy strategiach reżyserskich – teatry repertuarowe, z różnym zresztą skutkiem.
Dzisiejszy off próbuje odbudowywać swą dawną pozycję. Stara się uwolnić od powinności instytucjonalnego teatru i jego zobowiązań wobec lokalnych społeczności, na nowo próbuje się wykazywać tematyczną odwagą i polityczną bezkompromisowością. I to zaangażowanie warto doceniać i wspierać. Rzadziej niż niegdyś dzisiejszy off wywodzi się z ruchu studenckiego, częściej niż kiedyś korzysta z doświadczeń profesjonalnych twórców i współpracy dyplomowanych aktorów. Ma jednak poważne kłopoty z, nawet nie bezpieczeństwem, ale jakimkolwiek wsparciem finansowym. Z reguły brak mu zaplecza lokalowego i nadziei na eksploatację swoich przedstawień. O ile sam proces ich przygotowania – jakąś nadzwyczajną pasją, siłą woli, przypadkowym grantem i wsparciem życzliwych doprowadza do premiery, to dalsza eksploatacja wartych tego często spektakli jest niemożliwa. Żyją od przeglądu do festiwalu, od święta miasta do innego, wojewódzkiego eventu.
Warto może pomyśleć o jakiejś kompleksowej i systematycznej polityce offowej, o wygospodarowaniu w budżetach stałych środków dla tych tworzonych często z wielką pasją i zaangażowaniem przedsięwzięć, może warto pomyśleć o jakimś stałym miejscu przeznaczonym na próby, techniczne zaplecze a nawet najprostszą scenę do stałych prezentacji. Oczywiście instytucje kultury, czy stałe teatry, mogą – w wolnym od swoich przedstawień okresie – użyczać swoich scen na takie przeglądy czy stałe prezentacje, ale to rozwiązanie raczej połowiczne i prowizoryczne, uciekające od systemowego rozwiązania offowego tematu (nasza współpraca z Teatrem Dada von Bzdülöw).
Nasze, Teatru Wybrzeże doświadczenie w tym obszarze, można uznać nawet za wzorcowe – ale jesteśmy w stanie podjąć współpracę z jedną grupą. Podejmowanie kolejnych zobowiązań wiązałoby się z koniecznością ograniczania naszych własnych prezentacji, pozbawiania naszych aktorów zarobków a naszych widzów możliwości oglądania naszych przedstawień. Musiałbym, jako dyrektor, działać na szkodę własnej instytucji. Jedno- czy dwukrotne udostępnienie naszej sceny sopockiej jednemu czy dwóm zespołom offowym, po zaniżonych zwykle kosztach wynajmu, natychmiast powoduje długą kolejkę kolejnych chętnych, którym, niestety, muszę odmawiać. A ja nie mogę tak con amore, bo jestem z tego rozliczany, a swoim pracownikom technicznym i obsłudze muszę wypłacać normalne stawki. Nierzadko też takie występy na profesjonalnej scenie prowokują niezależnych artystów do jakiejś niezdrowej konkurencji z zawodowcami, a nie to wszak jest celem a nawet punktem wyjścia nurtu offowego.
—–
Pomorska Rada Kultury powstała w ramach realizacji rekomendacji Kongresu Kultury Pomorskiej (więcej tutaj). Na jej ostatnim spotkaniu głównym tematem była sytuacja kultury pozainstytucjonalnej na Pomorzu, list Adama Orzechowskiego jest jego głosem w dyskusji.